znajdziecie tu zdjęcia z meksyku i moje komentarze.
tematy blogu: życie codzienne w meksyku, miasto guadalajara i okolice, kuchnia meksykańska, podróże po meksyku, zdjęcia z meksyku
Jeśli na kawę, to tylko do Xalapy. Pachnie i smakuje wyśmienicie a do tego ceny śmiesznie niskie. Xalapa nie jest może bardzo urokliwa pod względem architektonicznym, ale to bardo sympatyczne miasto z dużą ilością fajnych barów i kawiarni. Ps. Wlaśnie się dowiedziałam, że najlepsza kawa podobno jest z regionu Chiapas i Oaxaca. Pojadę, spróbuję, porównam...
To typowe portowe miasto. Gdy przypominam sobie Veracruz to myślę o niezwykłej atmosferze tego miasta, o upale 40 stopniowym ze 100% wilgocią, o smrodzie z zatoki unoszącym się na molo, o grubych prostytutkach przy porcie leniwie czekających na klienta, o cygarach sprzedawanych ze straganów ulicznych, wyśmienitej rybie, o starszych ludziach tanczących na skwerkach przy rytmach mamby, o desperacji w oczach ulicznych sprzedawców zaczepiających turystów na każdym kroku, o deszczu, o cafe con leche i ... jeszcze raz o upale.
Ciudad de Mexico to 20 milionowa dżungla. Miasto przerażające i jednocześnie fascynujące. Miasto kontrastów. Są tu skrajnie biedne przedmieścia, niewyobrażalne korki a szary smog unosi się codziennie nad dachami malując niebo na szaro. Do tego dochodzą problemy z brakiem wody i duża przestępczość. Ale jest to również miasto o przepięknej architekturze, z ogromną ilością galerii i muzeów, w których odbywają się wystawy o jakich w Polsce możemy tylko pomarzyć. To miasto o niesamowitej energii, którą tworzą ludzie przyjeżdżający tu z całego Meksyku i z zagranicy. Kilka dni, które tu spędziliśmy to za mało. To tak, jakby ktoś dał mi lizaka i pozwolił tylko parę razy polizać. Przyjadę tu jeszcze raz na pewno.
Ps. Krótki komentarz na temat bezpieczeństwa. W mieście jest bardzo dużo policji, która jest widoczna na każdym kroku. W ciągu dnia i wieczorem miejsca takie jak centrum historyczne, Condesa, Roma czy Zona Rosa są bezpieczne i ja ani prze chwilę nie czułam żadnego zagrożenia. Jednak po godzinie 23.00 nie spacerowałabym po ulicach Mexico City. Licho nie śpi - jak mówiła moja babcia...