Wczoraj byłam pierwszy raz w teatrze w Meksyku. Orginalny tytuł sztuki to "The Good Canary". Została napisana przez Amerykanina Zacha Helm. Przedsięwzięcie teatralne niezwykłe, bo sztuka reżyserowana przez John Malkovich a obsada składała się z najlepszych aktorów meksykańskich takich jak Diego Luna, Daniel Gimenez Cacho, Bruno Bichir czy młodziutka i super utalentowana Irene Azuela. Sztuka miała swoją premierę w Meksyku w Mexico City (światowa premiera odbyła się w Paryżu, gdzie Malkovich reżyserował z udziałem tamtejszych aktorów) a w Guadalajarze pokazy odbywały się tylko przez dwa dni. Wieczór był niezwykły. Gra aktorska fenomenalna. Dialogi świetne. Bilety kosztowały od 80 do 500 pesos. W czasie spektaklu pojawiali się przy naszym boku kelnerzy i dyskretnie pytali czy chcemy coś zamówić do picia. Wybór alkoholi ogromny. Od piwa przez wino, tequilę, po whisky ...Publiczność meksykańska ciepła. W najbardziej przejmujących momentach sztuki, zadzwoniły dwie komórki. Ja jak zwykle popłakałam się pod koniec sztuki (koniec sztuk i ukłony zawsze mnie wzruszają.) Jestem przekonana, że sztuka będzie tłumaczona na inne języki i na polski też. Bo warto. Mam tylko nadzieję, że jeśli do tego dojdzie, głównej roli nie przechwyci pani Magdalena Cielecka. Świetną aktorką jest, ale tu świeżej krwi trzeba...
Tu Irene Azuela i Diego Luna , ale chu.. widać
Moment kiedy ja we łzach...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz