W Meksyku panuje STRACH, ale nie strach przed grypą a STRACH PRZED BIEDĄ.
Wczoraj prezydent Meksyku Felipe Calderon ogłosił nakaz zamknięcia wszystkich miejsc publicznych do 6 maja. Oczywiście jakiekolwiek nakazy w Meksyku są przeróżnie egzekwowane i tym razem też nie będzie inaczej. Duże supermarkety, niektóre restauracje, kawiarnie czy sklepiki zostały dzisiaj otwarte, ALE jest to zaledwie jakieś 30%. Spacerując dzisiaj po Guadalajarze czułam się tak, jakby była to niedziela. Będziemy więc mieć takich niedziel sześć. Aż do środy. Dla Meksyku, który w tym roku i tak już bardzo ucierpiał przez tzw. kryzys ekonomiczny, te sześć dni przymusowych wakacji, to dramat. I jak zwykle w takich sytuacjach, ucierpią najbiedniejsi. Dla tych, którzy codziennie sprzedają na ulicy gotowaną kukurydzę, lody, bransoletki, słodycze, tacos czy gazety, każdy dzień bez pracy to walka o przetrwanie, którą przegrywają.
Podczas, gdy ludzie zamartwiają sie jak wykarmić w nadchodzących miesiącach swoje rodziny (czasami zbyt duże – to fakt:), CNN zamieszcza na swojej stronie informacje, że liczba POTWIERDZONYCH ofiar grypy w Meksyku to 15 osób a kolejne 150 dopiero czeka na zbadanie!!
Przerażające jest z jakim beztroskim brakiem odpowiedzialności media puszczają w świat informacje, których nikt ostatecznie nie potwierdził.
Myślę, że Meksykowi grozi pandemia, ale będzie to pandemia biedy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz