Zwierzęta mają tu raczej ciężkie życie. Nie twierdzę, że wszystkie cierpią, ale na pewno zazwyczaj nie są zbyt rozpieszczane. Temat kotów właściwie nie istnieje. Oprócz naszego sąsiada, nie znam tu ani jednej osoby, która ma kota. W czasie wizyt u weterynarza zawsze tylko my jesteśmy z kotami. Muszą się tam czuć jak ludzie na planecie małp. Psy widuje się tu dosyć często. Jeśli są to psy pilnujące domu to zazwyczaj wyglądają "przychudo" a kupy na terenie posesji są jak najbardziej normalnym widokiem. Raczej nikt ich nie sprząta.
Poniżej psiaki czekające przed restauracją na swoich panów. Te dwa czarne, tak samo wyglądające to tzw. Xoloitzcuintle lub po prostu psy azteckie. To bezwłose psy pochądzące z Meksyku. Więcej na ich temat możecie przeczytac tutaj.
Okno miały otwarte...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz