wtorek, 30 grudnia 2008

poniedziałek, 29 grudnia 2008

wtorek, 23 grudnia 2008

Swieta na ulicach Guadalajary

Dekoracje świąteczne są wszędzie i przeróżne. Każdy orze jak może.

Budynek w centrum

Akcent religijny zawisł na skrzyżowaniu. Sponsoruje Telcel - telefonia komórkowa.

Stajenka w centrum Guadalajary


Do tej pory myślałam, że w stajence oprócz Matki Boskiej, Józefa i małego Jezuska, tylko trzej królowie byli. Okazuje się, że jeszcze taki pan z wąsem...


Zbliżenie pana z wąsem plus pociecha z przytulanką

Leniwy bałwan

Sarenka i pingwin jako Mikołaj

Gdy nie ma reniferów...

Meksyk: Swiateczne potrawy

Tradycyjną potrawą wigilijną w Meksyku są tamales (przygotowywane również z innych okazji) . Szukałam na internecie polskiego opisu tego dania i oto co udało mi się znaleść:
"Tradycyjna potrawa podawana w święto zmarłych, ale jedzona także powszechnie. Tamales to duszone mięso (wieprzowe lub kurczak) zawinięte w pochwę liściową kukurydzy i zapieczone w cieście z mąki kukurydzianej. Często podawane z salsą pomidorową, drobno posiekaną cebula i czosnkiem."
Opis nie jest dokładny, ale nie mogłam się oprzeć tej pochwie ;) Tamales przygotowywane są na słono lub słodko (zazwyczaj z nadzieniem truskawkowym lub ananasowym). W związku z tym, że przygotowanie ich jest pracochłonne, wiele osób kupuje gotowe. Drugim, coraz bardziej popularnym daniem jest po prostu indyk. Do picia przygotowuje się poncz z owoców, który potem doprawia się tequilą lub... spirytusem w zależności od preferencji. Ciast się raczej nie piecze. Za to bardzo popularne są tutaj różnego rodzaju galaretki.

Tamales

"Sklepowe" galaretki.

"Wigilijne piwo" sprzedawane tylko raz w roku.

piątek, 19 grudnia 2008

Mariachi (w koncu to Guadalajara...)

A jednak są! Grają! Prawdziwi Mariachi, o których tyle wcześniej słyszałam, a do tej pory żadnego nie widziałam. Wczoraj w nocy około 12.30 obudziła mnie charakterystyczna trąbka, która rozbrzmiewała na całą dzielnicę. Zdezorientowana, na wpół śpiąca i (nie ukrywam) wkurwiona, że ktoś budzi mnie o tej porze, wyjrzałam przez okno. Po przeciwnej stronie ulicy stała grupka Mariachi, którzy po chwili weszli do mieszkania totalnie zaskoczonej, równiez zaspanej kobiety w szlafroku i umiejscowili się na balkonie. Grali długo i głośno. Ale było pięknie. Mariachi można zamawiać do domów z róznych okazji. W zwiazku z tym jednak, że dla przeciętnie zarabiającego Meksykanina jest to dosyć drogie, coraz mniej osób decuduje się na takie rozrywki. Tradycja zanika a Mariachi podobno grają przede wszystkim w turystycznych restauracjach.

Trzymajcie kciuki za Blankę

Pod bandażem wdała się jakaś infekcja i grozi jej amputacja łapki. Za parę dni będzie wiadomo co dalej. Na razie leży w klinice weterynaryjnej i codziennie ma czyszczoną ranę.

Stwierdzam, że

nie ma łysych Meksykanów.

czwartek, 18 grudnia 2008

Miasteczka przy Jeziorze Chapala

W Meksyku biedę widać przede wszystkim w małych miasteczkach. Wiele z nich może przeżyć tylko i wyłącznie dzięki turystom. Chapala ma swoje bogatsze części, ale wystarczy oddalić się od centrum i ilość wychudzonych psów z przetrąconymi nogami diametralnie się zwiększa. To znak, że zbliżamy się do biednej dzielnicy. Bardzo często są one położone na wzgórzu, jeśli takowe istnieje. W Chapala musieliśmy się wspinać po dosyć stromym zboczu, aby dotrzeć do jednej z takich dzielnic. No, cóż.. Biednemu wiatr w oczy. Ale ludzie bardzo mili. Tylko dzieci krzyczały za mną "Gringa!".

Koszula w kratę, duży skórzany pas i oczywiście kowbojski kapelusz. Prawdziwi mężczyźni.


Pan zasypiał a jak się budził to krzyczał "lody!"



Jedno z mijanych miasteczek.

Biedniejsza część Jocotopec. Staruszka po prawej sprzedawała tacos, ale szybko się zasłoniła jak zobaczyła, że robię zdjęcie.

niedziela, 14 grudnia 2008

Wycieczka nad jezioro Chapala

Jezioro Chapala jest położone ok. 40 km od Guadalajary i jest największym jeziorem w Meksyku (długość 80 km; szerokość 18 km). Jak na swój rozmiar jest dosyć płytkie, bo średnia głębokość to ok. 4,5 m a najgłębsze miejsce to 10 m. Najczęściej odwiedzana miejscowość to .. Chapala, która jest małym, spokojnym i niczym szczególnie nie wyróżniającym się miasteczkiem. Można tu póść na spacer po molo, kupić pamiątki na przybrzeżnym bazarku i wypić micheladę za 25 pesos (jestem pewna, że mix jest robiony tylko z połowy piwa - przyzwyczajeni do naiwnych turystów miejscowi, korzystają z każdej okazji, aby zarobić). Zarówno Chapala, jak i pobliskie Ajijic są celem wakacyjnym dla emerytów z Kanady i USA, z których część zdecydowała się tu zamieszkać tworząc "zamknięte osiedla domków jednorodzinnych". Od takich miejsc trzymam się z daleka. Jezioro jest jednak przepiękne i najciekawiej jest po prostu przejechać jego brzegami zatrzymując się w ciekawszych miejscach. Jeździ tu mnóstwo tanich autobusów, które zatrzymują się na życzenie. Na terenie jeziora żyje mnóstwo gatunków ptaków i wiele z nich łatwo obserwować z brzegu ( białe pelikany, czaple). Idealne miejsce na spędzenie wolnego dnia...






sobota, 13 grudnia 2008

Świąteczne stajenki

Są wszędzie. Na wystawach sklepów, w przydomowych ogródkach, szkołach, biurach etc. Część jest zrobiona z figurek kupionych na straganach, ale są również bardziej pomysłowe, wymagające większego zaangażowania. Ważne, aby było świąteczenie i kolorowo.









Stajenka na desce rozdzielczej...

Guadalajara street art/ stencil graffiti

Tuż przed przyjazdem do Meksyku przyjaciółka przytargała mi ogromny album i wycinki artykułów z francuskim graficiarzem Blek Le Rat. Do tej pory myślałam, że to Banksy jest "ojcem" szablonowego graffiti i to jemu należą się "ochy"i "achy". Otóz nie. Nie byłoby Banksy, gdyby nie Blek Le Rat. Szablonową inwazję ulic zaczął od szczurów na ulicach Paryża a z czasem jego prace pojawiły się w wielu krajach na całym świecie. W Guadalajarze graffiti szablonowe jest bardzo modne i niemalże codziennie znajduję coś nowego. Co prawda trudno mi w nich odczytać jakieś głębokie przekazy społeczne, ale przynajmniej jest ciekawie. ..