środa, 4 lutego 2009

Rodeo

Tu nazywane "lienzo charro". Odkryłam to miejsce zupełnym przypadkiem, spacerując po sąsiedniej dzielnicy. Po przekroczeniu bramy trudno jest uwierzyć, ze coś takiego znajduje się w środku miasta, zaledwie 20 minut od mojego domu. Po prawej stronie bramy zobaczyłam dwóch mężczyzn, którzy szyli kapelusze słuchając rozklekotanego radia. Powiedzieli mi, ze dwa razy w miesiącu odbywa się tu rodeo, czyli charreada. Konie ujeżdżane są przez "charros" (charro-kowboj) ubranych w specjalne stroje (niczym mariachi) a dopełnieniem strojów są ogromne kapelusze. Domyślam się, że najtrudniejsze jest to, aby ten kapelusz nie spadł...










A po rodeo wszyscy ruszaja do pobliskiego baru, gdzie słucha sie tego.

Brak komentarzy: