sobota, 28 lutego 2009

Plaże Meksyku - Lo de Marcos, Nayarit

Lo de Marcos to spokojne miasteczko z szeroką plażą i umiarkowaną ilością turystów. Spędziliśmy tu jeden dzień i pojechaliśmy dalej.


Wieczorny połów ryb


Jeziorko w drodze powrotnej z plaży

Czaple (chyba)







Dosyć częsty tutaj widok...

"Zabrania się" jeść i pić w basenie. Zwracam uwagę na cudzysłów przy słowie "prohibido". W końcu to Meksyk. Niby się zabrania, ale zawsze można się dogadać...

Ryba w czosnku

niedziela, 22 lutego 2009

Plaże Meksyku - Chacala

Chacala to malutka wioska (ok. 500 mieszkańców) położona nad Oceanem Spokojnym w stanie Nayarit. Nie dojeżdża tu bezpośrednio żaden autobus, więc żeby się tu dostać trzeba wysiąść w oddalnym o 9 km miasteczku Las Varas i tam złapać jedną z wielu bagażowych taksówek. Taksówki są rozklekotane a kierowcy szaleją na piaszczystej, krętej drodze. Ale jest wesoło. Po drodze widzieliśmy dwie duże iguany (przejechane). Miasteczko jest bardzo spokojne, ilość turystów nieznaczna (w większości Amerykanie), plaża przepiękna, woda czysta, ludzie przemili, pełno miejsc do noclegów, możliwość campingu na plaży. Dodatkowo w pobliżu znajduje się nieczynny wulkan, ukryta plaża, na którą można się dostać wędrując przez las a jak ktoś lubi wcześnie wstawać może się wybrać na obserwacje przerożnych gatunków ptaków. My spędziliśmy tu tylko jeden dzień, więc oczywiście ... woda, piasek, woda, piasek...Zamieszkaliśmy u senority Conchy, która przyjęła nas niezwykle serdecznie i na dodatek okazało się, że dokarmia okoliczne bezdomne zwierzaki. To mi wystarczyło, żeby ja polubić. Acha, nie ma tu żadnych barów, więc po krótkim, wieczornym spacerze (dochodząc do do końca każdej ulicy) poszliśmy o 21.00 spać...

Hotelik senority Conchy

Kuchnia, która była rodzajem przybudówki. W lodówce zdrowa żywność i mleko sojowe.

Jaszczurka, która spadła nam na stół na werandzie

Kawiarenka prowadzona przez Angielkę i je dwa Bernardyny, które całkowicie ignorowały opiekującego się nimi chłopca.

Pora na ploteczki...

Poranek

Wbrew pozorom pranie suszy się tu długo z powodu dużej wilgotności.

Koń

No i plaża

Kilka restauracyjek serwujących głównie ryby.



Biednie, ale przynajmniej z widokiem na ocean.



Po 10 minutach pogoni, czapla wreszcie dała się sfotografować.

Drzewo i sznurkowa drabina. Domku na drzewie nie było.

piątek, 20 lutego 2009

John Lennon i Guadalajara

Taki bilboard pojawił się w centrum na Plaza Liberacion. Nie wiem o co chodzi.

Barek z klimatem

Co tydzień przychodzimy do tego miejsca na ceviche. Ten barek to "business rodzinny" jakich tu wiele. Po południu przybiegają dzieci ze szkoły i bawią się biegając wokół stołów. Przyjacielsko, wesoło, tanio i smacznie...

Tostada (kruchy, kukurydziany, płaski chlebek) podawana z ceviche, czyli rybą "marynowaną" w sosie z limonki. Wyśmienite!

Telewizor z kanałem "romantica", czyli telenowele non stop ...

czwartek, 12 lutego 2009

No i znowu to jedzenie meksykańskie

Nie mogę zapominać o jedzeniu meksykańskim, bo w końcu to jeden z powodów, dla których tu jestem :)

Niedaleko naszego domu, staruszek sprzedaje smażone na węglu tacos. 4 pesos za sztukę.

Tacos de papa (czyli z nadzieniem z ziemniaków) i tacos de nopales con huevo (z kaktusem i jajkami)

Zbliżenie kaktusa

Marynowana na ostro marchewka (zanahorias en escabeche). Super dodatek do obiadu.

Ziemniaczki z grila. W końcu Polka jestem...

Przewyśmienite naleśniki (crepas) z serem, papryką i sosem, który rozpływał sie w ustach. I fasolka.

"El Buen Canario"

Wczoraj byłam pierwszy raz w teatrze w Meksyku. Orginalny tytuł sztuki to "The Good Canary". Została napisana przez Amerykanina Zacha Helm. Przedsięwzięcie teatralne niezwykłe, bo sztuka reżyserowana przez John Malkovich a obsada składała się z najlepszych aktorów meksykańskich takich jak Diego Luna, Daniel Gimenez Cacho, Bruno Bichir czy młodziutka i super utalentowana Irene Azuela. Sztuka miała swoją premierę w Meksyku w Mexico City (światowa premiera odbyła się w Paryżu, gdzie Malkovich reżyserował z udziałem tamtejszych aktorów) a w Guadalajarze pokazy odbywały się tylko przez dwa dni. Wieczór był niezwykły. Gra aktorska fenomenalna. Dialogi świetne. Bilety kosztowały od 80 do 500 pesos. W czasie spektaklu pojawiali się przy naszym boku kelnerzy i dyskretnie pytali czy chcemy coś zamówić do picia. Wybór alkoholi ogromny. Od piwa przez wino, tequilę, po whisky ...Publiczność meksykańska ciepła. W najbardziej przejmujących momentach sztuki, zadzwoniły dwie komórki. Ja jak zwykle popłakałam się pod koniec sztuki (koniec sztuk i ukłony zawsze mnie wzruszają.) Jestem przekonana, że sztuka będzie tłumaczona na inne języki i na polski też. Bo warto. Mam tylko nadzieję, że jeśli do tego dojdzie, głównej roli nie przechwyci pani Magdalena Cielecka. Świetną aktorką jest, ale tu świeżej krwi trzeba...




Tu Irene Azuela i Diego Luna , ale chu.. widać





Moment kiedy ja we łzach...

poniedziałek, 9 lutego 2009

El Palacio de Gobierno

Ten przepiękny, pochodzący z XVII wieku budynek warto odwiedzić chociażby po to, aby zobaczyć murale Jose Clemente Orozco. Murale są przeogromne i naprawdę robią wrażenie. W tym budynku miało rownież miejsce wiele historycznych wydarzeń. To tu w 1810 roku Miguel Hidalgo podpisał akt zniesienia rewolucji i to tu mieścił sie pierwszy kongres Meksyku. ciekawostka jest także zegar mieszczący sie nad wejściem, który do tej pory ma dziurę po strzale oddanym przez Francisco "Pancho" Villa - kluczowej postaci rewolucji meksykańskiej (1910-1920). Tutaj również w XIX w. miał miejsce nieudany zamach na ówczesnego prezydenta Meksyku Benito Juarez Garcii. Na teren budynku można wejść za darmo (co jak zawsze jest sprawa kluczową) a jak ktoś chce uzyskać dokładniejsze informacje, to przy wejściu siedzi emerytka Amerykanka i recytuje z szybkością torpedy wszystko co powinniśmy wiedzieć .






Przeogromny mural nad schodami przy głównym wejściu przedstawiający Miguel Hidalgo.


Namalowany jeszcze przed wojną w 1938 roku mural, pokazuje nadchodzący koszmar faszyzmu.


Mural przedstawiający Miguel Hidalgo podpisującego akt zniesienia niewolnictwa.


Rzeźba przedstawiająca próbę zabójstwa prezydenta Benito Juarez. Umieszczone na dole słowa "Los valientes no asesinan", czyli "Odważni/bohaterowie nie mordują" zostały wykrzyczane w ostatnim momencie przez jego obrońcę i podobno uratowały Juarez życie.