piątek, 9 stycznia 2009

słodkości, słodycze...

W Meksyku ze słodkości najbardziej popularne są galaretki i różnego rodzaju drożdżówki. Nietypowym natomiast deserem są tu słodycze z dodatkiem owocu z drzewa tamaryndowca. Owoce te są brązowe i mają bardzo charakterystyczny ostrawo-kwaskowaty smak. Robi się z nich lizaki, cukierki lub gumy do żucia. Suszy się i kandyzuje. Dodaje do agua frescas (mix wody i świeżego soku, serwowany zawsze na zimno) i napojów gazowanych. W każdym supermarkecie, kiosku, ulicznym straganie można zawsze kupić cukierki z miąższu owocu tamaryndowca z dodatkiem cukru, soli i ostrego chile. No, raczej oryginalny w smaku to słodycz...


Tamaryndowiec (zdjęcie znalazłam na internecie, bo w Guadalajarze nie wystepują)

Ta ciemnobrązowa kulka w folii, to cukierek z owocem tamaryndowca.

Meksykańskie ptasie mleczko. Gorsze od polskiego, ale... nie najgorsze.

Myszy w czekoladzie.

Przeogromny wybór drożdżówek w supermarkecie. Od 50 do 90gr za sztukę.


Piernikowata świnka.

Brak komentarzy: