piątek, 7 listopada 2008

Wyprawa na zachodnie wybrzeze Meksyku

Guadalajara leży w stanie Jalisco, w odległości ok.360 km od Oceanu Spokojnego. Spragnieni plaży i kąpieli w oceanie postanowiliśmy pojechać do Puerto Vallarta. Jeśli nie ma się samochodu, to najlepiej wybrać się w taką podróż autobusem. W Meksyku jest mnóstwo kompanii autobusowych a poziom świadczonych usług jest nieporównywalnie wyższy niż w stanach czy w Kanadzie (o Polsce nie wspomnę). Podróż do Puerto Vallarta zajmuje ok. 4 i pół godziny a bilet w jedną stronę kosztuje w zależności do firmy od 55 do 90zł. Jest to dosyć wysoka cena jak na tutejsze warunki, ale za to mamy zapewnioną podróż klimatyzowanym, czystym autobusem, z siedzeniami rozkładanymi prawie do pozycji leżącej, z ekranami, na których można oglądać filmy plus "suchy prowiant" typu kanapka, chipsy, ciastka i coś do picia (woda, cola, kawa etc). Oczywiście trzeba jednak pamiętać, że jest to Meksyk i powiedzenie "ordnung muss sein" jest tu bynajmniej nie na miejscu. Do wszystkiego trzeba zawsze dodać lekki element niewiadomej. Zdarza się więc, że jakiś autobus nie zostanie podstawiony na czas albo (tak jak w naszym przypadku) kierowca będzie się zatrzymywał po drodze parę razy, aby kupić świeże tortille albo zamienić parę słów z kimś z rodzinnej wioski. Oczywiście potem na małych, wąskich, górskich drogach przyśpieszy, żeby nadgonić stracony czas. Acha, i nie mam też do końca pewności czy filmy wyświetlane w autobusie nie były przypadkiem pirackie, bo wydawało mi się, że dopiero pojawiły się w kinach...






Tył autobusu z toaletą i pojemnikiem z gorącą wodą do robienia kawy.


Przód autobusu.

Góry w stanie Jalisco.

Przydrożne stragany z owocami.

Kurczak z grilla.

W miasteczkach, gdzie jest sucho i gorąco (i nie ma chodników) ulice często polewa się wodą. Dzięki temu trochę mniej się pyli.

Po drodze mijaliśmy wiele takich małych, biednych miasteczek.

Typowy tropikalny krajobraz blisko Puerto Vallarta.

Jedna z wielu "niebezpiecznych kurew".

Brak komentarzy: